W moim alfabecie
Wiersz

W moim alfabecie

Autor: Zygmunt Marek Miszczak

A

„A”, jak wiecie, w alfabecie

Nie jest drugie ani trzecie.

Przewodnictwa tej literze

Żadna inna nie odbierze.

… Ileż bowiem znaczy dla nas

„A” jak arbuz czy ananas!

B

Choć udźwignąć może brzuszki,

„B” okropnym jest bojuszkiem.

W tym jest owej sprawy sedno,

Że ma nóżkę tylko jedną.

„B” się bardzo, bardzo boi,

Że na nóżce nie ustoi.

C

„C” napisać jest łatwiutko.

„C” się pisze bardzo krótko.

Wielkie by wynikło zło,

Gdyby z niego zrobić „O”.

Takiej krzywdy tej literze

Nigdy czynić nie należy.

D

Drogie dzieci, czy Wy wiecie,

Co tak dudni w alfabecie?

„D” jak dłuto, „D” jak działo

Twardą głoską zadźwięczało.

Spójrzmy prawdzie prosto w oczy:

„D” się z nami ciągle droczy.

E

Bez literki skromnej „E”

Niechaj dzieje się, co chce!

Bez niej byśmy zapomnieli

I o Ewie, i o Eli,

I kontynent Europa

W zapomnienie też by popadł.

F

„F” jest miękkie jak futerko

I, choć rzadką jest literką,

Dzięki floksom, fiołkom, frezjom

Samo w sobie jest finezją.

Stąd też mali oraz duzi

Bardzo cenią je Francuzi.

G

„G” brzmi głośno niczym gong;

Występuje w grze ping-pong.

Grzmieć tysiącem gromkich ech

To dla niego gratka… Ech!

Najwyraźniej ma ochotę

Epatować takim grzmotem.

H

To od niego się zaczyna

„Hanka”, „Hela” i „Halina”.

Dzięki niemu humor Helki

Jest radosny jak wróbelki.

Bez literki śmiesznej „H”

Nikt by nie śmiał się: Ha! Ha!

I

„I” za honor sobie bierze,

Byśmy dzięki tej literze

W jednym zdaniu więcej treści

Mogli zawrzeć i pomieścić;

Byśmy zdania – moi mili –

Niepotrzebnie nie dzielili.

J

„J” jesienią, jak już wiemy,

Obiecuje smaczne dżemy.

Ja jednakże – mówiąc ściśle –

Jadam jabłka i nie myślę,

Gdy jesienią jabłko jem,

Czy nadaje się na dżem…

K

Bardzo dziwna to litera.

Jedną łapką się podpiera;

Drugą wzniosła hen – wysoko:

Ku przestworzom, ku obłokom…

Tak łapkami macha dwiema,

Bo po prostu trzeciej nie ma.

L

Dwa ramiona – prosty kąt…

Ileż znaczeń płynie stąd!

To od niego się zaczyna

Nazwa Lwowa i Lublina.

… „L” jak Lublin, „L” jak lew;

„L” jak luby ptaków śpiew…

Ł

Jedną łapkę w górę wzniosła…

Te dwie łapki to są wiosła.

„Ł” to łajba albo łódka,

Z czego płynie pointa krótka

(Trochę dziwna – to nie szkodzi…):

Łódką płynie się do Łodzi.

M

W samym środku alfabetu –

Ku zdumieniu wierszokletów –

Zaplątało się, jak wiem,

Przełamane trzykroć „M”:

„M” jak Miłość, „M” jak mowa,

„M” jak mądre Matki słowa…

N

„N” niezwykłe ma oblicze –

Niesłychane, tajemnicze.

Gdy nadchodzi nocą sen,

Wtedy właśnie owo „N” –

Nieznacząca nic litera –

Siódme niebo nam otwiera.

O

Gdy do setki dodać „O”,

Sto to nadal będzie sto.

Lepiej zatem – moi mili –

Niechaj nikt się nie pomyli:

„O” okrągłą jest literą;

„O” to wcale nie jest zero.

P

„P” jest bardzo ważnym znakiem,

Bo, kto czuje się Polakiem,

Ten na co dzień i od święta

Czci, szanuje i pamięta

O tym wszystkim, co jest „Naj…!”,

Co oznacza: Polski Kraj!

R

„R” jest bardzo chropowate.

Choć to tylko „P” z krawatem,

Rzeczą byłoby nie fair

Zlekceważyć owo „R”,

Gdy zatrąbi ta literka,

Dajmy na to – jako R-ka.

S

Gdy maluchów zgodny chór

„Szczur” wymawia jako „scur”,

Stasia śmieszy dziatwa, która

W szczurze właśnie widzi scura.

Staś się strasnie duzym mieni,

A tymczasem sam sepleni…

T

Nie od dzisiaj wiemy o nim,

Że to tylko jest pseudonim;

Że faktycznie to jest „I”,

Które z wszystkich sobie kpi.

„I” schowało się pod daszek.

Taki właśnie z niego ptaszek…

U

Będzie zuchem, co się zowie

Ten, kto pierwszy z Was odpowie,

Co oznacza ta literka.

To nie „upór” czy „usterka”,

Ani „upał” nagły w lecie,

Ale uśmiech w alfabecie!

W

Wyczekuje, pełne gracji,

By obwieścić czas wakacji

(Po wakacjach jeszcze raz

Wieścić zwykło szkolny czas).

Triumfuje wczesną wiosną,

Aż wróbelkom serca rosną.

Y

Rozpoczyna pewne imię…

Stwór – widziany (ponoć) w zimie,

Zamieszkuje – jak się zdaje –

Azjatyckie Himalaje,

Gdzie niezmiennie jest „na topie”.

Można poznać go po stopie…

Z

„Z” się martwi – drodzy moi,

Że na końcu prawie stoi;

Gdyby więc nie „Ż” i „Ź”,

Rozpłakałoby się wnet

(Jednak według mojej wiedzy

Pocieszają je koledzy).

Ż

Dawno temu dwa żurawie

Wędrowały po Warszawie.

Gdy dla żartu wsiadły w czółno,

Popłynęły aż na północ.

„Ż” zachęca do wyprawy

Nad Mierzeję, na Żuławy.

Ź

„Ź” stanęło na koniuszku.

Nie ma nóżek, ani brzuszków.

Źle się dzieje jednak bardzo,

Gdy ostatnim pierwsi gardzą.

Z wielkim żalem na nas zerka

Niepozorna ta literka.

UdostępnijFacebookX
Dołącz do dyskusji

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Please note

This is a widgetized sidebar area and you can place any widget here, as you would with the classic WordPress sidebar.