Pewien mały, słodki smok
Śpiewał przez okrągły rok!
Śpiewał zawsze, gdy się budził,
Gdy jadł kaszkę i się nudził,
Gdy się bawił i gdy smucił,
To pod nosem też coś nucił!
Lecz choć śpiewał czystym głosem
To już każdy kręcił nosem.
Bo choć smok miał talent wielki
To wciąż śpiewał maruderki!
Więc marudził, gdy się budził,
Gdy jadł kaszkę i się nudził!
Gdy się bawił i gdy smucił
Maruderkę swoją nucił!
W końcu tata rzekł: Ach, smoku!
Śpiewasz arie już od roku!
Bądź przez chwilę cichym synkiem…
I nie śpiewaj… Przez godzinkę!
Ale smok nie słuchał taty
Dalej śpiewał swe kantaty!
Śpiewał zawsze, gdy się budził,
Gdy jadł budyń i się nudził,
Gdy się bawił i gdy smucił,
Maruderki swoje nucił!
W końcu mama wymyśliła,
I synkowi coś kupiła!
Teraz smok ma swego smoka
I nie spuszcza smoka z oka!
Gryzie, skubie, czasem żuje
Dużo czasu to zajmuje!
Żuje zawsze, gdy się budzi,
Gdy jeść nie chce i się nudzi,
Gdy się bawi i gdy smuci…
Smoka z paszczki nie wyrzuci!
Tak smok zmienił swe zwyczaje
I koncertów już nie daje.
Chyba że smok smoka zgubi.
Wtedy śpiewa… tak jak lubi…